Sos beszamelowy nie taki straszny, jak go malują

Witam po weekendzie z rana! U mnie piękny dzień, choć rano się chmurzyło. Miałam wczoraj coś przygotować, ale niedziela jest dniem dla rodziny, czasem odpoczynku, ba, leniuchowania :) Dlatego piszę dziś z samego rana. I chcę zaprezentować coś uniwersalnego, co można wykorzystać na różne sposoby, a mianowicie sos beszamelowy.



Dawniej wydawało mi się, że sos beszamelowy jest trudny do przygotowania, czasochłonny i wyciska z człowieka energię, ale to nie prawda. Choć spotkałam się już z takimi twierdzeniami, to pewne czynności zapobiegają zbytniemu wysiłkowi i trudnościom w przygotowaniu beszamelu.

Potrzebne będą:

• 2 spore łyżki masła
• 2 czubate łyżki mąki pszennej
• niecały 1 litr mleka
• 0,5-1 łyżeczki gałki muszkatołowej
• pieprz biały, sól

Wykonanie:

1. Masło rozpuścić, wrzucić mąkę i dokładnie wymieszać. Nie dopuścić do przyrumienienia (zrobi się taki kluch). 
2. Od razu dolać szklankę mleka, mieszać do uzyskania jednolitej masy. Gdy zgęstnieje dolewać kolejne partie mleka. Bardzo często mieszać.
3. Gdy sos będzie miał już odpowiednią konsystencję (nie może być zbyt gęsty) doprawić gałką, solą i pieprzem.

I kilka wskazówek:

1. Zamiast łyżką dobrze jest mieszać, "ubijać" trzepaczką sos. Wtedy nie robią się grudki, składniki sosu szybko ze sobą się łączą. I zamiast stać nad garnkiem i cały czas mieszać można sos zostawić na chwilę, by sobie "pyrkał" i gęstniał :)
2. Do przygotowania beszamelu dobrze jest użyć specjalnego garnka do gotowania mleka lub z nieprzywierającą powierzchnią, bo do zwykłych sos bardzo lubi przywierać.
3. Na końcu, po zdjęciu sosu z gazu, dodaję 1 żółtko, roztrzepuję trzepaczką. Dzięki temu sos ma ładniejszą barwę i ma też lepszy smak.
4. Jeśli sos wyjdzie za rzadki można na końcu dodać trochę startego sera żółtego.

Sos należy wykorzystać od razu, póki jeszcze ciepły. Nadaje się do lazanii, makaronów, jako baza pod inne sosy, do zapiekanek warzywnych, itd. Moja wersja sosu zawsze zawiera żółtko, trochę sera żółtego i ogromną ilość gałki. Pychota...

Wyniki mojej pracy: